Opactwo Saint-Ouen w Rouen – Kombinacja faz gotyku
Opactwo Saint-Ouen położone jest w stolicy Normandii – Rouen we Francji. Pomimo imponujących proporcji i względnej jedności stylu, pierwsze skrzypce w mieście od zawsze gra katedra Notre-Dame. Co ciekawe, obie świątynie są tej samej długości, a nawa główna kościoła opackiego Saint-Ouen jest wyższa i dłuższa niż nawa główna samej katedry. Szczęśliwie lub też nie, dzisiaj pełni on funkcję sali wystaw oraz audytorium dla koncertów organowych. W związku z tym jego dostępność dla publiczności jest ograniczona.
Mini eBook z pomysłem podróży szlakiem gotyku we Francji:
FRANCJA – Szlakiem gotyku – Gotowy plan podróży
FRANCJA – Szlakiem gotyku – Gotowy plan podróży to mini eBook z zaplanowanym przebiegiem trasy samochodowej z Wrocławia. Jej celem są imponujące gotyckie katedr wokół Paryża. Prawdziwy klimat średniowiecza w pigułce.
Wewnątrz cudów nie ma, samo mięso! To rozpiska na 11 dni – dzień po dniu wraz z linkami do noclegów i interaktywnej mapy podróży. Poza tym zebrałem tu garstkę ważnych informacji dla zmotoryzowanych, a także dodałem zbiór linków do artykułów z opisem najciekawszych miejsc zawartych w tym planie.
Dzięki niemu z pewnością zaoszczędzisz sporo czasu. Zamiast rozkminy dokąd by tu pojechać, masz tu plan podany na tacy! Ściągaj, bukuj noclegi i przeżyj kolejną wspaniałą przygodę na północy Francji.
Promienisty i płomienisty
Znany XIX-wieczny architekt, James Fergusson, napisał niegdyś:
„Kościół Saint-Ouen w Rouen jest bez porównania najpiękniejszym i idealnym ze wszystkich opactw we Francji. (…) może być uważany za najpiękniejszą budowlę w swoim rodzaju w całej Europie.”
Trudno nie zgodzić się z tymi słowami, zwłaszcza że kościół ten zawiera kombinację najpiękniejszych faz w architekturze gotyckiej: rayonnant (gotyk płomienisty) oraz flamboyant (gotyk płomienisty).
Katedra w Rouen – Z płótna Moneta
Mieszanka ta doskonale spełnia założenia gotyckich katedr, które poprzez wysokość i wielkie, przeszklone powierzchnie miały zbliżyć człowieka do Boga. Gotyk promienisty był tu stylem wyjściowym, objawiającym się w pierwszym etapie budowli, czyli prezbiterium. Wraz z postępem prac ewoluował do stylu płomienistego, przynosząc kilka ciekawych rozwiązań. Rewolucji dokonało głównie usunięcie niepotrzebnych murowań galerii za triforiami. To dość banalne rozwiązanie wprowadziło do świątyni niebywałe zmiany, a skąpane w kolorowym świetle wnętrza nareszcie się ożywiły. Niemniej ważne znaczenie miała też dekoracyjność stylu, który wniósł do architektury między innymi pinakle, maswerki czy wimpergi, które później dominowały już nie tylko w architekturze, ale i szeroko pojętej sztuce.
Opactwo Saint-Ouen na kartach historii
Powstanie pierwszego i zarazem najbardziej wpływowego opactwa reguły benedyktyńskiej na terenie Normandii datuje się na wiek VIII. Jego założycielem był prawdopodobnie święty Remigiusz z Rouen, nieślubny syn Karola Młota. Obiekty i płyty nagrobne ze znajdującej się tu nekropolii, odkrytej w XIX wieku wskazują jednak na istnienie miejsca kultu na tym terenie co najmniej wiek wstecz. Miała to być bazylika pod wezwaniem Świętego Piotra w której złożono ciało świętego Audoena (Saint-Ouen) z Rouen (†684). Inwazje Wikingów doprowadziły jednak do zniszczenia karolińskiej budowli w 841 roku. Mnisi musieli szukać schronienia daleko stąd i choć ich włości splądrowano, to udało im się zabrać ze sobą święte relikwie swego patrona. Do Rouen powrócili oni dopiero po utworzeniu Księstwa Normandii w 911 roku.
Dzięki hojności książąt Normandii w 1062 roku rozpoczęto tu budowę romańskiej świątyni, którą kierować miał ówczesny opat Nicholas. Zakończono je stosunkowo szybko, bo już w roku 1126, niemniej prace na terenie opactwa trwały jeszcze długie dekady. A to ze względu na okalające kościół kanonie, które co rusz płonęły jak zapałki, co wiązało się z kolejnymi pracami restauratorskimi całego kompleksu. Ostatecznie mur oddzielający kanoników od świata zewnętrznego runął, a to w 1318 roku stało się impulsem do odbudowy poważnie zniszczonego aż 70 lat wcześniej kościoła. Zainicjował ją opat Jean Roussel.
Kościół Saint Maclou – Symbol rozstroju myśli
Budowa gotyckiej świątyni szła jak po maśle i w 1339 roku kościół Saint-Ouen miał już sklepiony i oszklony chór, filary transeptu i fragment nawy głównej. Niestety Wojna Stuletnia z Anglią, która nadeszła po śmierci Karola IV wpłynęła na spowolnienie procesu budowy. Wiadomym jest fakt, że każda wojna musiała być nieustannie finansowana, stąd dokończenie budowli w takich warunkach było praktycznie niemożliwe. Jednak bardzo bogate opactwo mogło pozwolić sobie na luksus prowadzenia budowy i w 1549 roku nawa główna była już gotowa. Fasada zachodnia kościoła zaś pozostała nieukończona. Jej wieże wybudowano wyłącznie do wysokości rozety.
Na mocy zawirowań politycznych w 1790 roku mnichów z klasztoru wypędzono, a w kościele urządzono warsztat wyrobu broni. Na całe szczęście okres zachwytu gotyckimi budowlami, zapoczątkowany niewinnie prze Victora Hugo i rozwijany skrzętnie przez Eugène-Viollet-le-Duc’a, przyniósł upragnione dokończenie zachodniej fasady kościoła. Projekt ostatniej części wielowiekowej układanki stworzył Henri Grégoire, a inspiracją dla niego stała się katedra w Kolonii.
Rouen – Joanna D’Arc, Monet i domki z szachulca
Do finalizacji zamysłu użył on o tańszego i innego w strukturze kamienia, aby maksymalnie obniżyć koszty budowy. Ostra fala krytyki natomiast spotkała go nie za kiepskiej jakości materiał, którego pragnęło miasto, ale za zwieńczenia wież. Trudno w to uwierzyć, ale tuż po ich wybudowaniu chciano je natychmiast wyburzyć dlatego, że zasłoniły całkowicie najważniejszą część budowli – koronę Normandii, będąca chlubą nie tylko budynku, ale i miasta. Koniec końców jednak udało się ocalić kościół, który od 1851 roku dotrzymuje kroku katedrze.
Korona Normandii
Do budynku prowadzą wyłącznie dwa portale: zachodni oraz południowy. Pierwszy z nich ozdobiony został przez artystę Victora Vilaina statuami 12 Apostołów i Jezusa Chrystusa. Drugi zaś, Portal Marmousets, poświęcono życiu i śmierci świętego Audoena, o czym opowiadają medaliony w jego ościeżach. Tympanon natomiast poświęcono Maryi Dziewicy.
Opactwo Jumieges – Magiczna Ruina
Najpiękniejszym elementem z zewnątrz jest w pełni gotycka apsyda. Otacza ją seria łęków przyporowych i pinakli zza których dumnie pręży się latarnia, zwana Koroną Normandii. W swym kunszcie przywodzi na myśl wspaniałą katedrę w brytyjskim Ely, sięgając aż 80 metrów wysokości. To jeden z najwspanialszych przykładów gotyku płomienistego w regionie.
Wnętrze kościoła opackiego Saint-Ouen
Podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej kościół dekonsekrowano i przeznaczono na potrzeby szkoły jeździeckiej. Jego wnętrze zatem, pomimo że po dziś dzień pozostaje zalane jest światłem, nie posiada zbyt wiele dekoracji. Być może właśnie to sprawia, że kościół jest tak wartościowy, bo dzięki panującej tu pustce i nieocenionemu talentowi nieznanego architekta możemy bezpośrednio doświadczyć tego, jak wyglądały świątynie w średniowieczu.
Kościół opacki Saint-Ouen ma 137 metrów długości i 33 metry wysokości w nawie głównej. Jakby tego było mało, majestatyczności dodają jej trzy poziomy okien i brak wieńców kaplic przy nawach bocznych. W transepcie natomiast przoduje latarnia, doświetlająca wnętrze wraz z dwoma, XV-wiecznymi rozetami, umieszczonymi w obu jego ramionach.
Większość spośród oryginalnych witraży w kościele szczęśliwie dotrwała do naszych czasów. Te znajdujące się w kaplicach za prezbiterium pochodzą z XIV wieku, czyli z początków budowy świątyni. Rozeta z zachodniej fasady jest z kolei najmłodszym elementem, datowanym na rok 1992.
Opactwo Saint Georges de Boscherville
Poza szkłami uwagę zwraca tu niewątpliwie pokaźny prospekt organowy z 1890 roku. Odpowiedzialny za jego powstanie jest francuski organmistrz Aristide Cavaillé-Coll, który do jego budowy użył dębu, datowanego na rok 1630. Jakość wykonania sprawia, że sprzęt uznawany jest za jeden z najcenniejszych instrumentów w kraju. Szczęśliwie po dziś dzień można cieszyć się jego dźwiękami, bo często organizowane są tu koncerty organowe.
Skąpane w świetle
Jak wiemy, witraże nie były zwykłymi kawałkami kolorowego szkła (jakby to już nie było wystarczającym osiągnięciem na owe czasy). Ich pozyskiwanie wcale nie było łatwe ani tanie, ale jedno jest pewne – było efektowne. Artyści stanęli przed wyzwaniem umieszczenia na szklanych taflach wizerunków świętych oraz sceny zaczerpnięte z Pisma Świętego. Na pozbawionych perspektywy, lecz dużo żywszych niż w poprzednich wiekach witrażach z wieku XIV, przedstawiono żywoty świętych Szczepana, Andrzeja, Mikołaja czy nawet śmierć Tomasza – biskupa Canterbury.
Tajemnice gotyckich katedr: Światło
Do ich zobrazowania posłużyła popularna w Wiekach Średnich Złota Legenda (łac. Legenda Aurea), co jeszcze lepiej widać po XV-wiecznych witrażach, poświęconych św. Agnieszce, ale także i świętym Barbarze, Małgorzacie czy Marii Magdalenie. Na szkłach z kolejnego stulecia podziwiać można kolejne żywoty świętych: Elżbiety, Katarzyny Aleksandryjskiej czy Marcina z Tours. Losy opiekuna świątyni z kolei przedstawiają witraże z roku 1850, które wykonał mistrz Théodor Bernard.
Co jeszcze o historii tego miejsca? Nie mogło zabraknąć tutaj postaci silnie związanej z Rouen – Joanny D’Arc. 23 maja 1431 roku przywiązano ją do słupa na cmentarzu, który znajdował się na terenie obecnego parku przy opactwie. Tydzień później kobieta spłonęła na stosie.
Budowla robi ogromne wrażenie i nawet niewtajemniczeni nie są w stanie oprzeć się jej wdziękom. Ci, którzy zakochają się w niej od pierwszego wejrzenia na pewno będą chcieli sprawdzić, co jeszcze skrywa ten region Francji! Zapewniam, że jest tego jeszcze całkiem sporo!
O tym i innych pięknych kościołach opackich przeczytacie również we wpisie:
Lektura:
- http://www.rouen.fr/sites/default/files/vahsaintouen2009.pdf
- http://www.frenchmoments.eu/saint-ouen-abbey-church-rouen/
- http://www.patrimoine-histoire.fr/Patrimoine/Rouen/Rouen-Saint-Ouen.htm
- http://perso.numericable.com/gabriel.floricich/saint-ouen/pages/y-Ouen.html
- http://www.european-traveler.com/france/visit-saint-ouen-huge-gothic-abbey-church-rouen/
piękne zdjęcia!
Gdy się tam wybrałam, kiedyś w grudniu, to padał śnieg – to chyba nie zdarza się zbyt często ;)