Notre Dame-en-Vaux w Châlons i wstydliwa relikwia

W związku z Wielką Rewolucją

„Kolegiata Notre Dame-en-Vaux w Châlons to romańska świątynia z przysadzistymi wieżami i mocno półkolistymi łukami. Jest majestatyczna i dobrze wykończona, ze wspaniałą, XIV-wieczną iglicą, powleczoną ołowiem.”

Tak w 1842 roku opisywał kolegiatę Notre-Dame-en-Vaux w Châlons-en-Champagne znany, francuski pisarz – Victor Hugo. Jak wiele zmieniło się od tego czasu? Bardzo wiele!

Mini eBook z pomysłem podróży szlakiem gotyku we Francji:

Choć powrót do stanu sprzed Wielkiej Rewolucji Francuskiej, która surowo potraktowała ten obiekt jest już chyba niemożliwy, to dzisiaj wszystko wygląda tu tak, jakby nic tu nigdy nie zaszło. Dostojna bryła wydaje się trwać w swojej formie od dawna. Niemniej jednak przy wnikliwszej ocenie widać, że coś tu nie gra. Sam obiekt nie miał tyle szczęścia, co pobliska bazylika Notre-Dame w L’Épine, a stopień zniszczeń podobny jest do tych z opactwa Saint-Ouen w Rouen. Co zaszło tu zatem w 1793, kiedy rozpętał się ogień przewrotu? Zmieniło się przede wszystkim przeznaczenie budynku, który od tego czasu pełnił funkcję szkoły jazdy konnej oraz stajni. Nie obeszło się, rzecz jasna, bez drastycznych zmian przestrzennych i zmian w samej bryle budynku. Rewolucjoniści początkowo zniszczyli trzy iglice wież, oszczędzając czwartą z nich na potrzeby punktu strażniczego. Dodatkowo też, przy użyciu młotów, zdewastowali północną kruchtę.

Zbrodniczego procederu dopełniły natomiast wojska koalicjonistów w roku 1814, dopuszczając się spalenia wyposażenia kościoła. W wyniku haniebnej akcji zniszczonych zostało wiele średniowiecznych witraży. Kuriozalnym wydaje się być fakt, że cenne szkła uległy zniszczeniu podczas oczyszczania ich z osadów dymu…

L’Épine – Bazylika Notre-Dame na cierniach

Z pomocą dla niszczejącej budowli przyszedł uczeń wielkiego Eugène’a Vilolett-le-Duc’a – Jean Baptiste Antoine Lassus. Doświadczenie jakie architekt nabył podczas prac przy paryskiej Sainte-Chapelle z pewnością ułatwiło mu pracę przy tutejszej kolegiacie. Nadmienić trzeba, że mężczyzna pracował przy renowacji dość sporej ilości obiektów sakralnych we Francji. Między nimi znalazły się katedry w Paryżu, Chartres czy Le Mans. Wierzył on, że sztuka wczesnego gotyku odzwierciedlała prawdziwe walory tradycji francuskiej i chrześcijaństwa. I właśnie z tego względu pałał ogromną niechęcią do wzorów antycznych. Na pewno to również dzięki prowadzonym przez niego badaniom archeologicznym, w restaurowanych obiektach doby średniowiecza, dążono do przywrócenia im dawnej świetności.

Wyzwanie to zakończyło się sukcesem i tutaj. Kolegiata Notre-Dame-en-Vaux w Châlons odzyskała, co prawda, tylko jedną iglicę wieży flankującej fasadę zachodnią. Aczkolwiek całkiem sporo prac odbyło się wewnątrz: przywrócono na przykład witraże, na wzór tych gotyckich, odbudowano XVII-wieczne organy oraz odtworzono dawną posadzkę. Zniszczone podłoże wyłożone zostało walającymi się dookoła obiektu, cennymi płytami nagrobnymi z różnych epok.

Kolegiata Notre-Dame-en-Vaux w Châlons-en-Champagne w dobie świetności

Wysiłek opata Champinoisa oraz ucznia le-Duca nie może pozostać niedoceniony. Jednak ich praca to zaledwie namiastka splendoru jaki cechował świątynię Notre-Dame w dobie jej świetności.

Historia kolegiaty Notre-Dame-en-Vaux w Châlons en Champagne (fr. Église Notre-Dame-en-Vaux) zaczyna się już w IX wieku. Daleko poza murami miejskimi, na bagnistym terenie u zbiegu trzech strumieni, gdzie powstała mała kaplica. W 1107 roku istniał w tu już kościół parafialny, a sześciu zgromadzonych wokół niego kanoników utworzyło wkrótce kapitułę. Choć do naszych czasów nie przetrwał żaden kartulariusz ani manuskrypty wiadomo, że kolegiata Notre-Dame-en-Vaux w Châlons konkurowała z katedrą, pragnąc przede wszystkim większej niezależności. 15 stycznia 1157 romańska świątynia runęła, dając podwaliny kolejnej, stanowiącej most pomiędzy romanizmem i gotykiem.

Opactwo Saint Ouen w Rouen

Zawalona część budowli została uprzątnięta, a jej pozostałości wykorzystano podczas rozbudowy, która zakończyła się 60 lat po nieszczęśliwym wypadku. Z tego okresu zachowały się dolne partie transeptu oraz wieże flankujące apsydę. Cuda przypisywane Matce Bożej w tym okresie mocno zasiliły bezdenny kufer, finansujący prace budowlane. Dzięki temu też cała przebudowa w nowym stylu trwała stosunkowo krótko. Co najważniejsze, została ukończona w epoce w której rozpoczęto jej „budowę”. Niewiele obiektów z tamtych czasów mogło poszczycić się takim osiągnięciem. Reszta prac kosmetycznych była kwestią czasu.

Na wczesnogotycki okres przypada powstanie prezbiterium wraz z obejściem, trzema kaplicami i pierwszym poziomem transeptu. Pod koniec XIII wieku zaś, do romańskich jeszcze wież, dodano cztery iglice. Inspiracją dla takiej formy stać się miała katedra świętego Szczepana. Najpiękniejszym dziełem w stylu gotyku płomienistego stała się natomiast kruchta północna, ukończona w roku 1469.

Święta Pępowina z Châlons

Dzięki rozpowszechnionym cudom, kolegiata Notre-Dame-en-Vaux w Châlons en Champagne stanowiła istotny punkt kultu Maryjnego i średniowieczny must see na Szlaku świętego Jakuba, prowadzącej do Santiago de Compostela. W XV wieku w kolegiacie pojawiła się dodatkowo relikwia Świętej Pępowiny Jezusa (łac. Umbilicus Domini), która wzmocniła rangę świątyni.

Katedra w Laon – Wielka inspiracja

Dokumentem opowiadającym o „wstydliwej relikwii” jest list z 19 kwietnia 1707 roku. Jej pojawienie się w Châlons datowane jest na rok 1407, a autentyczność potwierdzić miał biskup – Charles de Poitiers. Skąd wzięła się zatem tak zacna pamiątka? Otóż był to podarek od zmarłego opata Thibaulta. Orszak, który dostarczył tenże niecodzienny prezent przekazał również ostatnią wolę zmarłego.

Według niej cudowna Pępowina spocząć miała w relikwiarzu wykonanym przez najlepszego złotnika w mieście. Zmarły wyraził się dość precyzyjnie w kwestii miejsca przechowania. Musiała być to bowiem figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus, srebrna, z pozłacanymi elementami i łacińską inskrypcją de Umbilico Domini. Orszak ów, złożony z osób „godnych zaufania”, złożył przysięgę, która stała się poświadczeniem, że faktycznie ta Pępowina, to TA PĘPOWINA. Podobnym skarbem początkowo mogły się poszczycić tylko trzy miasta na świecie – Rzym, Konstantynopol i właśnie Châlons.

Relikwie w średniowieczu wyrastały niczym grzyby po deszczu, a do tego miały pełną akceptację Kościoła. Normalnym zatem było, że świątynia posiadała np. części świętego Krzyża, ale gdybyśmy zaczęli składać fragmenty z innych świątyń można było by złożyć takich krzyży pięć czy dziesięć. Sama Pępowina, która została podzielona na trzy części, piętnaście wieków od śmierci na krzyżu wydaje się być dość kuriozalna… A jednak, ludzie w nią wierzyli! Mało tego, cudowna Pępowina stała się dość chwytliwym towarem.

Bazylika Świętej Krwi w Brugii

Dokładnie 8 grudnia 1407 roku Charles de Poitieres zapisał informację o  niezwykłej relikwii. Ta jednak miała pojawić się tu już w 1302 roku. Mimo tego, sam biskup nie wątpił w jej autentyczność nawet przez chwilę. Co jednak działo się z nią przez prawie sto lat? Nikt tego nie wie. Podobna sytuacja dotyczyła również świętej Krwi z Brugii o której istnieniu wszyscy wiedzieli, ale nikt nie widział jej przez sto lat! Być może było to tylko świetne posunięcie, aby zapewnić szybki postęp prac budowlanych. Pielgrzymi, którzy tu przybywali, zostawiali przecież niemałe datki licząc na odkupienie grzechów.

Cześć zacnej relikwii oddawano w Dzień Obrzezania Pańskiego, obchodzony 1 stycznia – 8 dni po narodzinach Jezusa. W kościele katolickim oczywiście święto to funkcjonuje pod nieco mniej obsceniczną nazwą – Uroczystość Bożej Rodzicielki Maryi. Słynna w całej Francji relikwia, nim stała się gorącym towarem, wabiła wiernych, pośród których znalazł się również król Ludwik XII. Podczas jego wizyty w Châlons en Champagne w roku 1512 roku uroczystości jego podjęcia odbyły się w katedrze świętego Szczepana. Sama Pępowina zaś złożona była w innym miejscu. Organizacja procesji z cennym artefaktem nastręczyła trudności, jednak odbyła się pod czujnym okiem strażników. Król musiał być pod wrażeniem.

Cudowna Pępowina jednak uznana została przez biskupa Jeana Baptista Louisa Gastona de Noailles za zabobon i w roku 1707 uległa zniszczeniu. Ostał się wyłącznie relikwiarz, który umieszczono w Muzeum Cluny w Paryżu.

Tutaj możecie zobaczyć zdjęcie relikwiarza

Świątynia światła

Kolegiata Notre-Dame-en-Vaux w Châlons en Champagne jako budowla okresu przejściowego między romanizmem a gotykiem miała stać się świątynią światła. Aby spełnić to założenie, jej konstrukcja została podzielona na cztery kondygnacje, podobnie jak katedra w Laon. Nawę główną wsparto tu na ostrołukowych arkadach, przez które łatwo dostrzec ocalałe witraże z XVI wieku. Na pierwszym piętrze utworzono zaś galerię. Powyżej utworzono ślepe triforium, które niestety blokuje dopływ światła, co ewidentnie łączy budowlę z dobą romanizmu. Ostatni poziom natomiast tworzą clerestoria, które swobodnie przepuszczają promienie słoneczne do środka. Podobnie rozwiązany plan nawy głównej zastosowano w bazylice świętego Remigiusza w Reims (Saint-Rémi), bowiem obie budowy kierowane pod pieczą tego samego biskupa – Pierre de Celles.

Tajemnice gotyckich katedr: Światło

Założenia świątyni światła jako Domu Bożego, oprócz charakterystycznego podziału, łączyło się też z instalacją kolorowych szkieł. Umieszczano na nich głównie motywy biblijne czy hagiograficzne, a czasami także sceny świeckie. Witraże w tej świątyni miały niewiele szczęścia, co nie znaczy że wszystkie zostały zniszczone. W północnej nawie zachowały się dzieła XVI-wiecznego witrażysty – Mathieu Bléville z Saint-Quentin w północnej Francji. Tematycznie, jako że budowla znalazła się na szlaku świętego Jakuba (Camino de Santiago), przedstawiają one Bitwę pod Clavijo (w której Apostoł miał stanąć na czele wojsk chrześcijańskich przeciw Maurom) oraz inne sceny z jego żywota. Nasycone odcieniami czerwieni i złota motywy podpisał ich wykonawca, dzięki czemu nie ma wątpliwości odnośnie ich pochodzenia. Oprócz nich, kolegiata Notre-Dame-en-Vaux w Châlons skrywa witraże przedstawiające min.: Matkę Boską z Dzieciątkiem, Narodzenie Pańskie czy Zdjęcia z Krzyża – również z XVI wieku. Zachodnią fasadę zdobi zaś rozeta z wieku XIX.

Kamienne bestie i tumby

Konkurentka katedry świętego Szczepana to, oprócz powyższych, interesujący zbiór kamiennych dekoracji. Na północnej wieży apsydy umieszczono romańskie kapitele, obrazujące tajemnicze stworzenia – bestie i harpie. Pozostałe kapitele, datowane na drugą połowę XII wieku, odznaczają się zastosowaniem innych już ornamentów: akantowych oraz zoomorficznych.

Dodatkowo warto wspomnieć, że znajduje się tutaj jeden z najstarszych zegarów słonecznych we Francji. Niezliczona ilość płyt nagrobnych, które znajdowały się do czasu Wielkiej Rewolucji Francuskiej w świątyni, w XIX wieku posłużyła jako budulec dla nowej posadzki. Kilka z nich przetrwało w całkiem dobrym stanie. Pośród tych znajduje się tumba Jeana Talona – pierwszego intendenta (tak zwanego ‚króla w miniaturze’) Nowej Francji. Wspomniany wcześniej, reprezentacyjny portal północny nim rozprawili się z nim rewolucjoniści, udekorowany był ponad 120 posągami i polichromowanym tympanonem. Dziś znajdują się tu rzeźby o tych samych motywach, które królują we wnętrzu budowli.

Zdecydowanie najciekawszą kwestią są tu rzeźby odnalezione podczas wykopalisk archeologicznych w 1963 roku. Pochodzący z dawnego klasztoru zbiór dzieł o wysokiej wartości kulturalnej pochodzący z XII wieku. Pozostałości zniszczonej cztery stulecia później kolekcji podziwiać możemy odpłatnie w Muzeum Klasztornym od kwietnia do września.

Lektura:

Jeśli spodobał Ci się materiał i masz ochotę, możesz postawić mi kawę. :) W końcu nic tak nie motywuje do dalszego działania… Z góry dziękuje za okazane wsparcie!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Powiązane wpisy:

Komentarze:

  1. Nie wiem jak z napletkiem, ale skrupulatne badania wykazały, że z relikwii Krzyża Świętego, wbrew popularnym bajkom, można by złożyć jedną trzecią krzyża.

    1. Obawiam się, że w przypadku relikwii dotyczących Jezusa i Świętej Rodziny, śmiało możemy poddać wątpliwości wszelkie artefakty. Z drugiej strony jednak to właśnie kwestia naszej wiary, czy wierzymy w to co znajduje się w relikwiarzu… Podejrzewam, że ze wszystkich miast które twierdziły, że są w posiadaniu Świętego Napletka można byłoby złożyć całego penisa.

Sprawdź też
Close
Back to top button
error: Zawartość chroniona!