Klasztor Sant Pau del Camp
Klasztor Sant Pau del Camp (kat. Monastir Sant Pau del Camp) jest przykładem architektury romańskiej w Barcelonie. Pomimo tego, że jego korzenie sięgają przed rok 911 kolejna epoka odcisnęła na nim widoczne piętno, stąd jak najbardziej można zaliczyć go do obiektów na ścieżce gotyckiej. Dzięki temu stylowi architektonicznemu możemy podziwiać tutaj mały, aczkolwiek niezwykle uroczy krużganek czy szereg innych rozwiązań wprowadzonych z nowym stylem. Historia tego miejsca z kolei już chyba bardziej poplątana być nie mogła. Klasztor grabino, palono, odbudowywano, przechodził z rąk do rąk, służył za… wszystko, by finalnie dopiero w ostatnich latach XIX wieku powrócić do swojej prawdziwej funkcji. Ciekawym jest fakt, że był on niejednokrotnie ofiarą powodzi, a ostatnia potyczka z żywiołem miała miejsce 21 sierpnia 1981 roku, kiedy klasztor został zalany na wysokość dwóch metrów!
Klasztor Sant Pau del Camp – Romański klejnot Barcelony
Sant Pau del Camp stał przez długi okres daleko poza murami miejskimi Barcelony, a swoje powstanie zapewnia magicznej prezencji świętych Piotra i Pawła przed zbrodniczym gubernatorem Barcelony – Guifré Bell·lloc. Rozrastająca się stolica Katalonii w XIV wieku wchłonęła klasztor, a nazwa dzielnicy El Raval w której się znajdował pochodzi właśnie od niego (arab. rabad – coś za murami). W XVIII wieku, podczas procesu industrializacji, pączkujące jak parzydełkowce fabryki w mig zaludniły dziewiczy, przyklasztorny teren. Tak oto El Raval stał się najbardziej zagraconą dzielnią Europy, a przy Sant Pau del Camp wybudowano najsłynniejszą w epoce fabrykę España Industrial. Dziś to już nie to samo miejsce – chyba tylko takimi słowami można opisać obecne otoczenie Sant Pau del Camp.
Część miejsc znałam, część nie. Ja skupiłam się na dogłebnym zwiedzeniu szlaku śladami Gaudiego Gaudiego, a potem czas miałam już tylko na szwędanie się po ulicach i wczuwaniu w klimat miasta. Jak pojade 3 raz chętnie skorzystam ze wskazówek :)
Jeżeli wrócę do Barcelony, to na pewno skorzystam ze wskazówek. Uwielbiam Gotyk!
Piszesz o widokach na miasto z bazyliki Sant Just i Pastor i nie pokazujesz na blogu. Czy zachowałeś do innego wpisu? Poza tym potrzebujesz jeszcze szerszego kąta, żeby dobrze uchwycić strzelistość gotyku, np. Fujinon 14mm. (-:,
O! Mam 11 mm, ale nie zawsze jest pod ręką niestety. We wpisie są zdjęcia z bazyliki, inaczej bym o tym nie wspominał :) Pozdrawiam, Darek
Imponujące przykłady architektury! Barcelona, która jakoś ostatnio kojarzy mi się bardziej z nowoczesnością, wraca ze swoją piękną klasyką! Dzięki za post!
Ciekawe skojarzenie, bo nowoczesność w Barcelonie jest zepchnięta zdecydowanie na drugi jak nie trzeci plan :)
Jak zwykle ciekawy merytoryczny artykuł:) Faktycznie Barcelona na weekend kojarzy sie z Gaudim, Las Ramblas i mariscos gdzieś na plaży;) Mi osobiście jednak z mnóstwem innych rzeczy, wliczając w to łazenie po kościołach;) Ciekawe, dlaczego przewodniki pomijają ruch regotyzacji ? Rzeczywiście nie dowiedziałam się o tym z lektury, tylko z rozmów z konserwatorami zabytków, ale w moim przypadku to było związane z tematyką studiów…i dzięki Tobie przypomniałam sobie tamte czasy :D
Bardzo mi miło :) Przewodniki pomijają ruch regotyzacji, bo lepiej mówić o GOTYCKIEJ starówce niż o pseudogotyckim tworze. Pan, który zaprojektował most nad ulicą Bisbe sam mawiał, że nie ma tu więcej niż sześć domów, które są gotyckie… Raczej taka reklama nikogo nie przyciągnęłaby do miasta :)
Jeśli Sagrada Familia to modernizm, to zrobiła mnie w balona na całego, bo byłem całe życie przekonany, że to gotyk.
Dzięki Tobie cofnęłam się w czasie do 2000 roku, kiedy to zrobiliśmy sobie taki „średniowieczny tour”. Przypomniałeś mi jak dużo zapomniałam. A apropos książek, bardzo lubię czytać te osadzone w miejscach, w których byłam. Ostatnio o Barcelonie czytałam Marinę, fajnie się przespacerować uliczkami jeszcze raz.
Cieszę się, że Ci się podobało :) Niestety pamięć jest ulotna, więc warto sobie odświeżać to, co już zobaczyliśmy – w taki lub inny sposób. Też czytałem Marinę, ale jeśli chodzi o Zafona o wiele bardziej przypadły mi do gustu jego inne dzieła: Cień Wiatru, Gra Anioła oraz Więzień Nieba. Koniec końców wszystkie nadają się na świetny przewodnik po Barcelonie!
O tak, Zafon pewnie nie był świadom, że napisał tak dobre przewodniki po Barcelonie ;) Po powrocie wróciłam do Cienia Wiatru i czytam w drodze do pracy. Psioczę na samą siebie, że nie sięgnęłam po Zafona przed wylotem ;)
Droga Fru, po przeczytaniu sagi zapewne zechcesz tam wrócić. Ja wracam często i za każdym razem odkrywam Barcelonę na nowo ;)
Cień wiatru uwielbiam, resztę dopiero nadrabiam
Kiedyś sobie kupiłam Cien Wiatru po hiszpańsku, ale jeszcze nie udało mi się przez niego przebrnąć. Ale przyjdzie czas, że się dość hiszpańskiego nauczę :)