Klasztor Pedralbes
Położony dawniej, daleko poza murami miejskimi Barcelony klasztor Pedralbes (kat. El Reial monestir de Santa Maria de Pedralbes) dziś stanowi oazę podobną tej z kościoła świętej Anny. Być może odległość od centrum nie czyni go już tak atrakcyjnym, za to w średniowieczu miejsce to wybrane zostało z głębokim namysłem: bliskość do Kortezów Katalońskich oraz do zamieszkałych z dala od zgiełku obszarów miasta okazały się być kluczowe dla fundatorki. Była nią królowa Elisenda de Montcada, żona króla Jaime II, która w 1327 roku tym jakże szlachetnym gestem chciała odkupić grzechy swoje i swojej rodziny. Nazwa Pedralbes pochodzi od jasnego kruszcu (łac. Petras Albes – białe kamienie) u podnóża góry Sant Pere Mártir z którego wzniesiono budowlę.
Katedra w Tarragonie – Rzymianie i szczury
Okres prosperity klasztoru trwał tylko, a może i aż dwa wieki przy czym jego agonia była długa i bolesna. Kilka nieszczęść, kradzieży i pioruny w XIX wieku położyły kres upadkowi średniowiecznego przybytku. Ruch historyzmu w architekturze i nacjonalizm kataloński zapoczątkowały rozpaczliwą resuscytację. Prace pod dowództwem architekta Joana Martorell wstrzymano tak szybko, jak szybko zdecydowano się powziąć kroki jego odnowienia. Brak środków na tak szerokie prace postawił istnienie klasztoru pod znakiem zapytania, a jednak udało się! Przekraczając dziś mury klasztorne nawet przez myśl nie przejdzie nam jak okrutnie los potraktował to miejsce. Mimo wszystko, iluzja przenosi nas nieświadomie do XIV-wiecznej Katalonii.
Część miejsc znałam, część nie. Ja skupiłam się na dogłebnym zwiedzeniu szlaku śladami Gaudiego Gaudiego, a potem czas miałam już tylko na szwędanie się po ulicach i wczuwaniu w klimat miasta. Jak pojade 3 raz chętnie skorzystam ze wskazówek :)
Jeżeli wrócę do Barcelony, to na pewno skorzystam ze wskazówek. Uwielbiam Gotyk!
Piszesz o widokach na miasto z bazyliki Sant Just i Pastor i nie pokazujesz na blogu. Czy zachowałeś do innego wpisu? Poza tym potrzebujesz jeszcze szerszego kąta, żeby dobrze uchwycić strzelistość gotyku, np. Fujinon 14mm. (-:,
O! Mam 11 mm, ale nie zawsze jest pod ręką niestety. We wpisie są zdjęcia z bazyliki, inaczej bym o tym nie wspominał :) Pozdrawiam, Darek
Imponujące przykłady architektury! Barcelona, która jakoś ostatnio kojarzy mi się bardziej z nowoczesnością, wraca ze swoją piękną klasyką! Dzięki za post!
Ciekawe skojarzenie, bo nowoczesność w Barcelonie jest zepchnięta zdecydowanie na drugi jak nie trzeci plan :)
Jak zwykle ciekawy merytoryczny artykuł:) Faktycznie Barcelona na weekend kojarzy sie z Gaudim, Las Ramblas i mariscos gdzieś na plaży;) Mi osobiście jednak z mnóstwem innych rzeczy, wliczając w to łazenie po kościołach;) Ciekawe, dlaczego przewodniki pomijają ruch regotyzacji ? Rzeczywiście nie dowiedziałam się o tym z lektury, tylko z rozmów z konserwatorami zabytków, ale w moim przypadku to było związane z tematyką studiów…i dzięki Tobie przypomniałam sobie tamte czasy :D
Bardzo mi miło :) Przewodniki pomijają ruch regotyzacji, bo lepiej mówić o GOTYCKIEJ starówce niż o pseudogotyckim tworze. Pan, który zaprojektował most nad ulicą Bisbe sam mawiał, że nie ma tu więcej niż sześć domów, które są gotyckie… Raczej taka reklama nikogo nie przyciągnęłaby do miasta :)
Jeśli Sagrada Familia to modernizm, to zrobiła mnie w balona na całego, bo byłem całe życie przekonany, że to gotyk.
Dzięki Tobie cofnęłam się w czasie do 2000 roku, kiedy to zrobiliśmy sobie taki „średniowieczny tour”. Przypomniałeś mi jak dużo zapomniałam. A apropos książek, bardzo lubię czytać te osadzone w miejscach, w których byłam. Ostatnio o Barcelonie czytałam Marinę, fajnie się przespacerować uliczkami jeszcze raz.
Cieszę się, że Ci się podobało :) Niestety pamięć jest ulotna, więc warto sobie odświeżać to, co już zobaczyliśmy – w taki lub inny sposób. Też czytałem Marinę, ale jeśli chodzi o Zafona o wiele bardziej przypadły mi do gustu jego inne dzieła: Cień Wiatru, Gra Anioła oraz Więzień Nieba. Koniec końców wszystkie nadają się na świetny przewodnik po Barcelonie!
O tak, Zafon pewnie nie był świadom, że napisał tak dobre przewodniki po Barcelonie ;) Po powrocie wróciłam do Cienia Wiatru i czytam w drodze do pracy. Psioczę na samą siebie, że nie sięgnęłam po Zafona przed wylotem ;)
Droga Fru, po przeczytaniu sagi zapewne zechcesz tam wrócić. Ja wracam często i za każdym razem odkrywam Barcelonę na nowo ;)
Cień wiatru uwielbiam, resztę dopiero nadrabiam
Kiedyś sobie kupiłam Cien Wiatru po hiszpańsku, ale jeszcze nie udało mi się przez niego przebrnąć. Ale przyjdzie czas, że się dość hiszpańskiego nauczę :)