Santa Maria del Mar
Bazylika Santa Maria del Mar (kat. Basílica de Santa María del Mar) to bodaj jedna z najbardziej rozpoznawalnych budowli w panoramie Barcelony. Wszystko to za sprawą wzruszającej powieści Ildefonso Falconesa „Katedra w Barcelonie”, dzięki której określa się ją mylnie katedrą. Jej budowę rozpoczęto w roku 1329, a wykonaniem planu, oraz w pewnym sensie finansowaniem zajęli się zwykli ludzie. Nieocenioną pomocą okazali się być bastaixos, którzy przenosili na własnych barkach kamienie z oddalonej około czterech kilometrów, góry Montjuïc. Pracami budowlanymi kierował Berenguer de Montagut, znany również z prac nad katedrą w Palmie, na Majorce. Po 55 latach budowa została ukończona, aczkolwiek jeszcze w 1496 roku pracowano nad jedną z wież. Druga powstała dopiero w 1902 roku.
Santa Maria Del Mar – Katedra w Barcelonie
Położenie kościoła Santa Maria del Mar jest kwestią dość interesującą. Już sama nazwa wskazuje na bliskość morza i rzeczywiście – kościół był jednym z trzech pierwszych przybytków, które witały statki przybywające do Barcelony. Poprzedzał ją widok Lonjy i szubienicy… Nazwa poprzedniego kościoła w tym miejscu związana była natomiast z piaskiem Santa Maria de las Arenas. Ciekawszą jednak kwestią jest, że Santa Maria del Mar była miejscem spotkań ludzi dwóch światów: obrzydliwie bogatych i skrajnych nędzników. Otóż za kościołem biegnie ulica Montcada, która w średniowieczu zamieszkiwana była przez kupców i inne ważne osobistości, zaś przy ulicy Malcuinant zakonnicy karmili biedaków, żyjących przy murach miejskich. Wspomnieć warto, że nazwa tej ulicy pochodzi od nazwy jedzenia, które im serwowano – zupy z resztek wszystkiego.
Część miejsc znałam, część nie. Ja skupiłam się na dogłebnym zwiedzeniu szlaku śladami Gaudiego Gaudiego, a potem czas miałam już tylko na szwędanie się po ulicach i wczuwaniu w klimat miasta. Jak pojade 3 raz chętnie skorzystam ze wskazówek :)
Jeżeli wrócę do Barcelony, to na pewno skorzystam ze wskazówek. Uwielbiam Gotyk!
Piszesz o widokach na miasto z bazyliki Sant Just i Pastor i nie pokazujesz na blogu. Czy zachowałeś do innego wpisu? Poza tym potrzebujesz jeszcze szerszego kąta, żeby dobrze uchwycić strzelistość gotyku, np. Fujinon 14mm. (-:,
O! Mam 11 mm, ale nie zawsze jest pod ręką niestety. We wpisie są zdjęcia z bazyliki, inaczej bym o tym nie wspominał :) Pozdrawiam, Darek
Imponujące przykłady architektury! Barcelona, która jakoś ostatnio kojarzy mi się bardziej z nowoczesnością, wraca ze swoją piękną klasyką! Dzięki za post!
Ciekawe skojarzenie, bo nowoczesność w Barcelonie jest zepchnięta zdecydowanie na drugi jak nie trzeci plan :)
Jak zwykle ciekawy merytoryczny artykuł:) Faktycznie Barcelona na weekend kojarzy sie z Gaudim, Las Ramblas i mariscos gdzieś na plaży;) Mi osobiście jednak z mnóstwem innych rzeczy, wliczając w to łazenie po kościołach;) Ciekawe, dlaczego przewodniki pomijają ruch regotyzacji ? Rzeczywiście nie dowiedziałam się o tym z lektury, tylko z rozmów z konserwatorami zabytków, ale w moim przypadku to było związane z tematyką studiów…i dzięki Tobie przypomniałam sobie tamte czasy :D
Bardzo mi miło :) Przewodniki pomijają ruch regotyzacji, bo lepiej mówić o GOTYCKIEJ starówce niż o pseudogotyckim tworze. Pan, który zaprojektował most nad ulicą Bisbe sam mawiał, że nie ma tu więcej niż sześć domów, które są gotyckie… Raczej taka reklama nikogo nie przyciągnęłaby do miasta :)
Jeśli Sagrada Familia to modernizm, to zrobiła mnie w balona na całego, bo byłem całe życie przekonany, że to gotyk.
Dzięki Tobie cofnęłam się w czasie do 2000 roku, kiedy to zrobiliśmy sobie taki „średniowieczny tour”. Przypomniałeś mi jak dużo zapomniałam. A apropos książek, bardzo lubię czytać te osadzone w miejscach, w których byłam. Ostatnio o Barcelonie czytałam Marinę, fajnie się przespacerować uliczkami jeszcze raz.
Cieszę się, że Ci się podobało :) Niestety pamięć jest ulotna, więc warto sobie odświeżać to, co już zobaczyliśmy – w taki lub inny sposób. Też czytałem Marinę, ale jeśli chodzi o Zafona o wiele bardziej przypadły mi do gustu jego inne dzieła: Cień Wiatru, Gra Anioła oraz Więzień Nieba. Koniec końców wszystkie nadają się na świetny przewodnik po Barcelonie!
O tak, Zafon pewnie nie był świadom, że napisał tak dobre przewodniki po Barcelonie ;) Po powrocie wróciłam do Cienia Wiatru i czytam w drodze do pracy. Psioczę na samą siebie, że nie sięgnęłam po Zafona przed wylotem ;)
Droga Fru, po przeczytaniu sagi zapewne zechcesz tam wrócić. Ja wracam często i za każdym razem odkrywam Barcelonę na nowo ;)
Cień wiatru uwielbiam, resztę dopiero nadrabiam
Kiedyś sobie kupiłam Cien Wiatru po hiszpańsku, ale jeszcze nie udało mi się przez niego przebrnąć. Ale przyjdzie czas, że się dość hiszpańskiego nauczę :)