Opactwo Saint-Martin-du-Canigou to jedno z najbardziej spektakularnie położonych miejsc w Oksytanii. W swej historii nie miało ono zbyt wiele szczęścia, aczkolwiek dzięki staraniom marzycielskiego pisarza i upartego duchownego udało się przywrócić je do życia. A wraz z nim, katalońskiego ducha, który na powrót strzeże prawdziwej tożsamości tego miejsca.
Jeśli jesteś miłośnikiem średniowiecznej architektury Francji być może zainteresuje Cię moja książka. To pierwszy polski przewodnik po aż 101 francuskich kościołach wieków średnich. Dzięki niemu odkryjesz kolejne cuda architektury gotyckiej i romańskiej. Poznasz ich historie (a niekiedy także i legendy ✨). W środku ponad 400 stron i ponad 400 zdjęć! Takiej książki jeszcze nie było!
ŚWIĘTA FRANCJA
Uduchowiony hrabia
Opactwo Saint-Martin-du-Canigou został ufundowane około roku 1000 przez hrabiego Cerdanyi – Wilfreda oraz jego młodszego brata – Olibę. Na 14 lipca 1007 roku datowane są pierwsze wzmianki o przekazanych przez hrabiego na rzecz budowy alodiach, ale wiadomo, że już dekadę wcześniej istnieć miał w tym miejscu jakiś (inny?) budynek sakralny. Być może chodzi tu o to samo miejsce, wszak pewności nie ma. Jakby nie było, znane nam opactwo konsekrowano 10 listopada roku Pańskiego 1009 w obecności biskupa Elne. Oddano je pod opiekę świętego Marcina, Najświętszej Maryi Panny oraz świętego Michała Archanioła.
Dokładnie dwa lata później papież Sergiusz IV zgodził się na budowę klasztoru pośród trudno dostępnych meandrów masywu Canigou. W roku 1014 (lub 1026) dokonano zaś kolejnej konsekracji. Tym razem, jak się wydaje, chodzi tylko o kaplicę przylegającą do apsydy, gdzie spocząć miały relikwie św. Galdrica. Co ciekawe, w 1035 roku benedyktyński habit przybrał sam Wilfred, który idąc w ślady swego ojca (mnicha z Monte Cassiono) postanowił resztę swojego życia poświęcić właśnie modlitwie. Uduchowiony hrabia dokonał swego żywota 31 lipca 1049 roku i spoczął tuż obok dzwonnicy swego klasztoru.
Zamek Peyrepertuse – Piąty syn Carcassonne
Pomimo tego, że odszedł jego współbracia zadbali o to, by wspomnienie o nim przetrwało. Dowodem na to była misja posłańca, który ogłaszając smutną nowinę przemierzył około trzech tysięcy kilometrów szlakiem różnorodnych konwentów od Katalonii aż po Akwizgran. Owocem jego tułaczki stał się 35-metrowy zwój pergaminu na którym kolejni mnisi wyszywali swoje kondolencje…
Postać tysiąclecia
Funkcję pierwszego opata objął budowniczy opactwa imieniem Sclua (1014), ale żywo zaangażowany w tutejsze sprawy był wspomniany już brat WiIfreda, Oliba. To najważniejsza postać przełomu stuleci w regionie ze znacznymi osiągnięciami na wielu płaszczyznach. Wspomnieć warto, że to dzięki niemu wprowadzono tzw. Pokój Boży, a także i jemu przypisuje się wykształcenie znamienitych dla tej okolicy cech architektury romańskiej.
Manresa – Serce Katalonii
Człowiek ów był bowiem opatem Ripoll – najbardziej prestiżowego ośrodka religijnego w tej części Europy, który leżał na styku dwóch różnych kultur, skąd czerpać mógł nieskończone inspiracje. Jednak na pewno nie bez wpływu pozostawała jego potężna sieć kontaktów, dzięki którym w 1018 roku objął stanowisko opata w Saint-Michel-de-Cuxa, a w 1018 roku wybrano go na biskupa Vic. Dziełem jego życia, choć nie mógł tego wiedzieć, było ufundowanie klasztoru Montserrat (1025). Dziś to najbardziej znany klasztor w Katalonii.
Opactwo Saint-Martin-du-Canigou vs. opactwo Lagrasse
Gdy w 1114 roku umarł ostatni hrabia Cerdaniy, Bernard-Guilleme, w swym testamencie przekazał on opactwo Saint-Martin-du-Canigou pod kuratelę opactwa w Langrasse. Według niego, tutejsi bracia haniebnie zaniedbali zarówno regułę, jak i same budynki klasztorne. W związku z tym też od 1124 roku na przywódców wspólnoty powoływano mnichów z Langrasse, choć nie bez oporu. Największy wyraz niezadowolenia tutejsi bracia okazali w roku 1159, kiedy to sami wybrali swojego przedstawiciela. W swej „samowoli” powołali się na bullę Sergiusza IV, która wyraźnie mówiła o tym, że opactwo Saint-Martin-du-Canigou zależne jest tylko od papieża.
Ewidentnie nawet bulla nie była wystarczająco mocnym argumentem, żeby poskromić ambicje Langrasse, bo reakcja na dywersję była dość ostra. Jego przedstawiciele wdarli się po prostu do tutejszego klasztoru niszcząc wszystko, co tylko napotkali na swojej drodze. Nie szczędząc przy tym mnichów, pośród których jeden doznał na tyle poważnych obrażeń, że zmarł. Aby dostatecznie ukarać tutejszą wspólnotę, pozbawiono ją wszelkich posiadłości, co jeszcze bardziej podgrzało atmosferę.
Oksytania: 10 miejsc, które warto zobaczyć!
W konflikt zaangażował się wkrótce król Aragonii wraz z biskupem Barcelony i okolicznymi możnowładcami, którzy wspólnie poprosili papieża Aleksandra III o interwencję. Bullą z 1163 roku potwierdził on zwierzchnictwo nad Canigou, a także nakazał zwrot zagrabionych mu 45 posiadłości w hrabstwach Cerdanyi, Conflent, Roussillon i Besalu. Tym samym też raz na zawsze zakończył się trwający aż pięć dekad spór. Pierwszym opatem nowego porządku w 1172 roku stał się Pierre IV de Ortaffa, którego postać zresztą połączyła Canigou z niedalekim Cuxa, bo aż do roku 1212 pełnił on tę funkcję w obu tych ośrodkach.
Upadek i ruina
Wydaje się, że upadek opactwa był nieunikniony, a proces ten zaczął się dość krótko po jego fundacji. Niemniej jeszcze większe problemy pojawiły się wraz z epidemią dżumy, która zdziesiątkowała populację Europy. Wkrótce po tym też, w roku 1374, Jaime de Mallorca wraz ze swymi kompanami ograbił kompleks, co w przyszłości powtórzyli min. hugenoci. Względny spokój nadszedł nareszcie dzięki podpisaniu Traktatu Pirenejskiego w 1659 roku (fr. Traité des Pyrénées), choć zaistniał wówczas problem dość niespotykanej natury. Mianowicie, zamożni z Perpignan zaczęli uzurpować sobie prawo do spędzania w tym miejscu wakacji traktując je jak hotel. Nic dotąd bardziej nie zachwiało równowagą opactwa, które stało się ośrodkiem wypoczynkowym dla bogaczy.
Besalu – Podróż w czasie
Wraz z wybuchem Wielkiej Rewolucji Francuskiej pozostało tu tylko pięciu schorowanych mnichów w podeszłym wieku. Ostatni z nich odszedł niedługo po tym i już w roku 1785 opactwo Saint-Martin-du-Canigou skasowano. Wszystkie jego ruchomości rozparcelowano po okolicznych kościołach (Perpignan czy les-Baines), a tumbę fundatora (Wilfreda i jego drugiej żony Elżbiety) przeniesiono do Casteil. Zabudowania kompleksu, choć stosunkowo dalekie od cywilizacji, stały się źródłem budulca dla chętnych, co szybko doprowadziło je do ruiny.
Marzenia o odbudowie
W związku z romantycznym odrodzeniem katalońskiego ducha zrodziła się potrzeba odbudowy, którą zmaterializowały działania dwóch ważnych person. Pierwszą z nich był piewca dawnej potęgi tych ziem, poeta i mnich, Jacint Verdaguer, który w swym nostalgicznym dziele „Canigó” ubolewał nad losem niszczejących klasztorów Katalonii Północnej. Drugim był zaś prooksytański, marzycielski ksiądz z diecezji Auch, Jules de Carsalade du Pont.
Katedra w Tarragonie – Rzymianie i szczury
Obaj marzyli o odbudowie, ale Verdaguer zmarł nieoczekiwanie siedem lat po ich pierwszym spotkaniu, w czerwcu 1902 roku. W lipcu zaś Carlsade du Pont, już jako biskup Perpignan-Elne, zakupił ruiny, aby tchnąć w nie ducha dawnej świetności. 11 listopada tego samego roku nastąpiło uroczyste przejęcie gruntu, co jeszcze bardziej rozbudziło w Katalończykach potrzebę walki o swoje dziedzictwo.
Południowa Francja – Samochodem po Owernii, Oksytanii i Lazurowym Wybrzeżu
Postawa kapłana i poświęcenie dla sprawy ludu bez kraju, a także dla samej odbudowy klasztoru zapewniła mu przydomek biskupa Katalończyków (kat. bisbe dels Catalans). Po jego śmierci 29 grudnia 1932 roku dzieło jego życia kontynuował z powodzeniem benedyktyński mnich Bernard de Chabannes. Zwieńczeniem wieloletnich prac tegoż było z kolei przekazanie odnowionego kompleksu Wspólnocie Błogosławieństw, które nastąpiło 30 stycznia roku 1988.
Opactwo Saint-Martin-du-Canigou
Zaniedbania i XX-wieczna odbudowa mocno odcisnęły się w historii tego miejsca. Wiele ze struktur zniknęło bezpowrotnie, ale też całkiem sporo fragmentów udało się odbudować lub przynajmniej częściowo zachować. W tenże sposób postąpiono na przykład z dwupoziomowym krużgankiem. W XI wieku bowiem powstała część dolna, którą podziwiać możemy także i dziś, ale XIII-wiecznej budowli nad nią nie udało się już odtworzyć.
Jej ducha jednak reprezentują wkomponowane w istniejącą galerię kapitele – odzyskane przez biskupa Katalończyków. Pośród nich znalazły się motywy roślinne i zwierzęce, a także fantastyczne bestie itp. Ważnym elementem są tu także płyty nagrobne trzech opatów ukazujące porządek ceremonii pogrzebowej. Intrygujące jest również przylegające do krużganka herbarium. Zwłaszcza, że utworzono je dopiero w XX wieku, bo pierwotnie ta część kościoła zwisała po prostu nad klifem.
Przeorat Serrabone – Dobra Góra
Godna uwagi jest również krypta (kościół dolny) w której dawniej spoczywały groby opatów. Co ciekawe, swymi rozmiarami odpowiada ona niemal w całości kościołowi nad nią, co jest dość unikatowe jak na budynki z tego okresu w regionie. Całość została zasypana, gdy odeszli stąd ostatni mnisi, dzięki czemu krypta zachowała swą oryginalną formę. Szczególnie interesujące są w niej filigranowe kolumienki, które wcielono w masywne filary. Można więc podejrzewać, że dwupoziomowy kościół nie był pierwszym wyborem wspólnoty. W kościele górnym zaś uwagę zwracają monolityczne filary z oszczędnie zdobionymi głowicami. Głównie to motywy roślinne, ale można odnaleźć tu także i zwierzęta lub sceny, np. ścięcia świętego drzewa pogan.
Carcassonne – Średniowieczne miasto-twierdza
Pośród wszystkich tych elementów warto też przyjrzeć się kwadratowej wieży. Dawniej wiodła przez nią jedyna droga do opactwa, a jej szczyt pokrywał piramidalny dach. Po trzęsieniu ziemi z 1428 roku, datowaną na rok 1026 wieżę, wzmocniono i zwieńczono krenelażem. Dziś podobne konstrukcje to jeden z symboli dawnych ziem Marchii Hiszpańskiej. Podwyższona obronność związana była z niebezpiecznym pograniczem za którym rozpościerał się złowrogi świat islamu…
Opactwo Saint-Martin-du-Canigou na koniec
Droga na szczyt na którym umieszczono opactwo Saint-Martin-du-Canigou to niełatwy kawał trasy. Może być bardzo wyczerpująca, zwłaszcza latem, więc warto pamiętać żeby stawić się tam w pełni sił. Nagrodą są oczywiście wspaniałe widoki na okolicę, które towarzyszyć nam będą podczas całej wędrówki. Trzeba wszak wiedzieć, że opactwo jest zamieszkałe, a zwiedzanie odbywa się tu wyłącznie z przewodnikiem. W związku z tym obowiązuje tu typowo-muzealny grafik z przerwą na obiad.
Dawna katedra w Carcassonne – Synteza niemal idealna
Wypada także wspomnieć o mijanym po drodze na szczyt kościele Saint-Martin-le-Vieux. W średniowieczu służył on tutejszej parafii, bo do trzęsienia ziemi w 1428 roku otaczały go liczne domostwa. Po tym jakże nieszczęśliwym wydarzeniu powstała znana nam dziś wioska z nową świątynią. Tutejszy kościół natomiast utrzymywano aż do czasu Wielkie Rewolucji Francuskiej. Później stopniowo popadł w ruinę i na początku XX wieku praktycznie nic z niego nie pozostało. Mimo to w 1979 roku powstał niczym Feniks z popiołów…
Cennik i godziny otwarcia najlepiej sprawdzić na oficjalnej stronie opactwa:
https://stmartinducanigou.org/en/admission-prices-opening-hours
Wpis powstał na podstawie:
- The Abbey of Saint-Martin-du-Canigou – The Community of the Beatitudes, wyd. Éditions de LESCUYER-RANCHON; Saint-Priest, 2014.