Katedra w Segowii to obok baśniowego alkazaru najpiękniejsza budowla tego miasta. Dama Katedr (hiszp. la Dama de las Catedrales), bo tak zwykło się ją określać, należy do grona najmłodszych gotyckich katedr na świecie, bowiem jej budowę rozpoczęto w roku 1525, czyli wtedy kiedy Rzym podbijały dzieła odrodzenia. Oczywiście nowy styl nie pozostał bez wpływu na ostateczną formę zarówno samej bryły, jak i jej wnętrza. Od 1985 roku świątynia dumnie reprezentuje dziedzictwo kulturowe Hiszpanii na liście zabytków UNESCO.
Dwa światy
Zanim katedra w Segowii osiągnęła znane nam dzisiaj, późnogotyckie kształty była jednym z wielu przykładów architektury romańskiej, od której roi się zarówno w samym mieście, jak i w jego okolicach. Ponadto, co zdarza się chyba niezbyt często, nie znajdowała się w miejscu, które zajmuje obecnie, a wraz z alkazarem tworzyła zwarty kompleks na wzór choćby tego z Zamory. Uważa się, że nie tylko koncepcja takiego założenia była podobna w obu miejscach, ale i sam kształt świątyni. Niestety brak jakichkolwiek badań archeologicznych w tym kierunku, przynajmniej na tę chwilę, pozostawia tę kwestię wyłącznie w sferze domniemań. Ruiny zburzonej katedry uwiecznił holenderski rysownik Anton van den Wyngaerde na jednej ze swoich panoram miasta z 1570 roku, czyli na osiem lat przed całkowitą destrukcją obiektu.
Zmiana lokalizacji siedziby biskupiej podyktowana była głównie wygodą, ponieważ współistnieje obok siebie dwóch, tak potężnych i ciągle powiększanych budowli, z czasem stawało się coraz bardziej kłopotliwe. Paradoksalnie też, pół tysiąclecia wcześniej, to właśnie wygoda stanowiła główny powód dla połączenia ośrodków władzy świeckiej i duchowej. Na podobne rozwiązanie zdecydowano się nie tylko w Segowii czy we wspomnianej już Zamorze, ale także w wielu miejscach koegzystencji wspólnoty chrześcijańskiej i muzułmanów, np.: w Palmie, Sewilli czy Kordobie.
Alkazar w Segowii – Baśniowa forteca
Rosnące między władzą świecką a władzą duchowną napięcie mogło mieć swój punkt kulminacyjny już podczas powziętej u schyłku XV wieku, rozbudowy alkazaru. Jego donżon znajdować się miał wówczas zaledwie kilka metrów od najbliższej ściany katedry. Jakby tego było mało, symbioza tych dwóch, odmiennych światów stawała się prawdziwym horrorem. Ryczenie niedźwiedzi z suchej fosy, parady czy salwy doprowadzać miały kapłanów do szału. Król wiedział natomiast, że pozbawiona skutecznych obwarowań katedra stanowi jego słaby punkt. Jedynym więc rozwiązaniem mogła być wyłącznie dożywotnia separacja, aczkolwiek biskup wcale nie zamierzał się stąd wyprowadzać.
Wręcz odwrotnie. Z początkiem XVI wieku rozpoczął prace renowacyjne świątyni i jak się wkrótce miało się okazać, zupełnie bezcelowo. Z pomocą królowi nadeszło Powstanie Comuneros w wyniku którego rebelianci zajęli katedrę. Rewolta co prawda nie obróciła jej w perzynę, o czym świadczy ogrom wykorzystanych spoliów w nowym budynku, ale ostatecznie zrobił to król. W 1578 roku miała być już tylko wspomnieniem jego udręki.
Katedra w Magdeburgu – Skarbiec sztuki średniowiecznej
Wspominając o tutejszych braciach warto również nakreślić, że dzięki nim Segowia jest jednym z niewielu miejsc, w których przetrwał dość spory zbiór obiektów mieszkalnych doby romanizmu. Osiedlili się oni bowiem stosunkowo niedaleko katedry, w ujętej w mury dzielnicy Las Canonjías. Do swoistej wioseczki, gdzie każdy z braci zajmował własny, luksusowy jak na owcze czasy domek, wstęp mieli wyłącznie mężczyźni. Chyba, że kobiety przez wzgląd na swą naturalną brzydotę nie stanowiły (dla nich) jawnego zagrożenia.
Przeprowadzka
Znalezienie miejsca dla nowej katedry, wbrew pozorom nie było karkołomnym zadaniem. Centrum miasta i najwyższy jego punkt, gdzie każdy mógłby podziwiać nową realizację biskupa było chyba najbardziej odpowiednim miejscem. Zwłaszcza, że Kościół posiadał tu sporo posiadłości, które nabył dzięki wypędzeniu Żydów z Królestwa Hiszpanii w 1492 roku. Pojawiły się tylko dwa problemy, aczkolwiek rozwiązano je dość sprawnie: pierwszym było nabycie kilku drogich działek, które rzecz jasna trzeba było zmieść z powierzchni ziemi. Drugim natomiast było zniszczenie znajdującego się tu klasztoru św. Klary. I można było budować!
Katedra w Palmie – Kwiat w Ogrodzie Ludzkości
Początek budowy biskup rozpoczął z hukiem. Do niewybudowanego jeszcze obiektu zamówił obrzydliwie drogie stalle przez co już na wstępie zabrakło pieniędzy! (Cokolwiek się jednak nie wydarzyło, do nowego obiektu trafiły ostatecznie siedziska ze starej katedry). Rozważano więc opcję budowy „na winie”, czyli ze wszystkiego co się nawinie (np. kamienie polne). Skąd tak wielki błąd w kalkulacjach? Otóż król Karol V, który zainicjował przeprowadzkę złamał przyrzeczenie i nie wsparł finansowo tego przedsięwzięcia. A ludzie, jak to ludzie, uwielbiają wydawać pieniądze – zwłaszcza te, których jeszcze nie mają.
Króla bardziej interesowała budowa katedry w Granadzie, gdzie planował swój pochówek. Poza tym renesans był wtedy modny, więc bynajmniej nie zamierzał inwestować w przestarzałe rozwiązania. To właśnie kolejna cecha, którą katedra w Segowii wyróżnia się na tle innych, gotyckich katedr: jej powstanie nie było wspomagane przez żadnego króla. Godne pochwały jest natomiast zaangażowanie miejscowej ludności, zwłaszcza że mówi się, iż fundamenty wykopano w ciągu 15 dni i dodatkowo zasypano je materiałem ze starej budowli. Uroczyste otwarcie budowy odbyło się w maju, roku Pańskiego 1525.
Nowa katedra w Segowii
Budowę nowej katedry rozpoczęto nietypowo, bo od masywu zachodniego przez wzgląd na znajdujący się jeszcze w części wschodniej, wspomniany już klasztor św. Klary. Pracami kierował tu początkowo architekt pracujący także przy budowie katedry w Salamance – Juan Gil de Hontañón, aczkolwiek z kolejnymi etapami zmieniali się zarządzający, a wraz z nimi pojawiały się kolejne zmiany w projekcie.
Działania te oczywiście pozostawiły po sobie widoczne ślady, a najbardziej oczywistym elementem jest tu ślepe zamknięcie chóru, gdzie w utworzonej specjalnie niszy stanąć miał obraz jej rozmiarów. Niewidocznym na pierwszy rzut oka, ale także nieplanowanym pierwotnie elementem jest dość niestandardowe przedłużenie świątyni na wysokości ołtarza głównego, które przypomina nieco ramię transeptu.
Katedra w Tarragonie – Rzymianie i szczury
Ukończenie chóru i promieniście rozchodzących się kaplic miało miejsce dopiero w połowie XVII wieku. Najbardziej więc gotycka część obiektu powstała, gdy Królestwo Hiszpanii z radością przyjmowało najnowsze rozwiązania techniczne z niedalekiej Italii. Dla zaakcentowania tego procesu można dodać, że przy budowie tego etapu uczestniczyli kamieniarze z pałacu w Escorialu. 16 lipca 1768 roku dokonano konsekracji budowanego prawie 250 lat obiektu.
Bryła obiektu
Katedra w Segowii pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Fruktuoza (hiszp. Santa Iglesia Catedral de Nuestra Señora de la Asunción y de San Frutos) ma 33 metry wysokości, 50 metrów szerokości i 105 metrów długości. Jest to bazylika złożona z trzech naw, flankowanych przez wieniec dziewiętnastu kaplic, ułożona na planie krzyża łacińskiego.
Jej nawy pokryte są różnymi wariantami sklepień krzyżowo-żebrowych (głównie gwiaździste). Od strony wschodniej zamknięta jest półkolistą apsydą i przylegającą do niej siedmioma kaplicami. Z jej bryły wyróżniają się trzyprzęsłowe przedłużenie na wysokości ołtarza głównego oraz galerii krużganka po stronie południowej. Owo dzieło dłuta ulubionego mistrza Królów Katolickich – Juana Guasa zostało przeniesione tu ze starej katedry (sic!).
Utworzone w duchu gotyku płomienistego przetrwało wspomniane już Powstanie Comuneros. Ponieważ stylistycznie pasowało do powstającego właśnie obiektu, koniecznym było jego przeniesienie. Sam mistrz, o czym warto wspomnieć, pracował także przy budowie klasztoru San Juan de los Reyes w Toledo. Bloki krużganka więc rozmontowano, ponumerowano i przewieziono z największą ostrożnością do nowego miejsca przeznaczenia.
Segowia – Perła Kastylii i Leonu
Nie można także zapomnieć o najbardziej znamienitym elemencie, czyli 88-metrowej wieży w sekcji zachodniej. Łatwo da się zauważyć, że jej kopuła nie odpowiada do końca stylowi, który miał być tu stylem dominującym. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest pożar z 1614 roku, który strawił najwyższą wówczas w Hiszpanii, gotycką iglicę kościoła. Choć nie wiadomo tego na pewno, prawdopodobnie wyglądała ona jak ta, która zdobi kościół Najświętszej Marii Panny w miejscowości Sádaba. Jej odbudową zajął się Pedro de Brizuela i to właśnie jemu można przypisać załamanie zewnętrznej jedności na rzecz wkradającego się tu renesansu.
Swoisty kapelutek w objęciach majestatycznych pinakli wygląda ekstrawagancko, jednak szczęśliwie katedra w Segowii doczekała się drugiego kapelutka na skrzyżowaniu naw. Odpowiadające sobie stylistycznie hełmy sprawiają więc, że deformacja Brizueli nie rzuca się zbyt mocno w oczy. Jeśli chodzi natomiast o samą wieżę, to jest ona kontynuacją tradycji architektonicznej Kastylii. Z pewnością jej twórca najpierw udał się w podróż po okolicy, aby dokładnie przestudiować tego typu obiekty. Pierwowzorem dla jego dzieła stała się finalnie wieża z kościoła św. Mikołaja w miejscowości Coca.
Toledo w jeden dzień – W dawnej stolicy Hiszpanii
W ramach ciekawostki można wspomnieć, że katedra w Segowii miała również swojego dzwonnika. Jego głównym zadaniem było patrolowanie okolicy i ostrzeganie miejscowej ludności przed nadciągającym niebezpieczeństwem. Ze względu na odpowiedzialność nie kończył swej pracy nigdy, więc praktycznie całe życie musiał spędzić kilkadziesiąt metrów nad ziemią. W związku z tym, na jego użytek utworzono dwupiętrową kwaterę. Zamieszkała w niej nie tylko jego cała rodzina, ale także cały inwentarz! A co jeśli trzeba było zakomunikować dzwonnikowi coś, czego nie mógł dostrzec z wieży?
Istnieje bowiem ciekawa droga komunikacji zlokalizowana u bazy wieży. Wystarczyło zapukać w granitowy blok, aby dźwięk rozległ się po całym domostwie. Po jego usłyszeniu dzwonnik wyglądał przez okno i dostawał najnowsze wieści od człowieka na dole. Naturalnie nie tylko komunikacja odbywała się tą drogą, bo przez okno wciągano także kosze z jedzeniem czy wodą oraz inne, niezbędne do życia rzeczy, których wniesienie po schodach byłoby zadaniem niemożliwym.
Zauważalnym w bryle obiektu jest także praktycznie brak swoistych dla gotyku rzeźb zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Owszem, można odnaleźć kilka herbów, czy też gargulców (35 sztuk), ale porównując te znikome przykłady do Amiens czy Reims, to jest ich naprawdę niewiele. Aczkolwiek warto również rozważyć inny aspekt takiego stanu rzeczy. Jak już wspomnieliśmy, od kiedy tylko rozpoczęło się wykopywanie fundamentów brak pieniędzy na kontynuację prac stał się poważnym problemem dla naszej Damy. Musiało się to w jakiś sposób odbić na dalszych jej losach, zwłaszcza przez wzgląd na królewskie nastawienie do tego projektu.
Wnętrze Damy
Wnętrze świątyni określić można jako względnie puste. Jej nawa główna udekorowana została barokową amboną z przedstawieniami czterech ewangelistów i sceną Niepokalanego Poczęcia. Tuż za nią znajduje się natomiast tak zwana Kaplica Główna (hiszp. Capilla Mayor) z ołtarzem Francisco Sabatiniego z 1775 roku. W jego centrum, pomiędzy wizerunkami św. Fruktuoza i św. Jeroteo umieszczono XIII-wieczną figurę NMP de la Paz, podarowaną prawdopodobnie przez króla Henryka IV.
Od Kaplicy Głównej, pomiędzy ławami biegnie droga wypełniona płytami nagrobnymi tutejszych biskupów, zwana po hiszpańsku Vía Sacra. Ma ona swe ujście w, umiejscowionym pomiędzy przęsłami trzecim i czwartym, chórze którego dekoracja prawie w całości pochodzi z wnętrza dawnej katedry. Prawie całą przestrzeń wypełniają tu bogato zdobione, XV-wieczne stalle oraz dwa monumentalne, XVIII-wieczne prospekty organowe.
Co warto zobaczyć w Segowii?
Jednym z najbardziej interesujących obrazów jaki posiada katedra w Segowii jest ten, namalowany przez andaluzyjskiego artystę – Ignacio de Ries. Powstałe w czasach XVI-wiecznej epidemii dżumy dzieło bez żadnych wątpliwości nakreśla jego odbiorcy kruchość życia i nawołuje do opamiętania. Podczas gdy kostucha czyha na hulaków z Drzewa Życia, Jezus Chrystus bije w dzwony, ostrzegając przed rychłą katastrofą. Dzieło to znajduje się w kaplicy de la Concepción, tuż przy jednym z trzech portali do katedry (Puerta del Perdón). Pośród innych artefaktów na które warto zwrócić swą uwagę w tym miejscu jest również Ołtarz Niepokalanego Poczęcia z 1621 roku, który przypisywany jest Antonio de Herrera Barnuevo.
Pośród innych, wspaniałych elementów wyposażenia wnętrza wymienić trzeba Scenę Złożenia do Grobu z kaplicy de la Piedad. Nacechowane niezwykłym realizmem dzieło Juana de Juni datowane na wiek XVI i uznawane jest za jedną z najważniejszych rzeźb tego okresu w Hiszpanii. Pisząc o wnętrzu nie można nie wspomnieć również o witrażach flamandzkich z I połowy XVI wieku. Złożyły się na nie między innymi sceny ze Starego i Nowego Testamentu oraz żywota Najświętszej Maryi Panny. Niestety wiele z nich usunięto już w XVIII wieku, aby kolorowe światło zastąpić jasnym i naturalnym światłem białym.
Brak przepastnej dekoracji wynagrodzić nam może choć trochę muzeum katedralne, posiadające w swych zbiorach sporą liczbę rzeźb, obrazów i innych, interesujących artefaktów. Pomiędzy nimi znajduje się XIII-wieczna rzeźba NMP z Dzieciątkiem Jezus, XIII-wieczna figura Chrystusa Pantokratora czy też sam plan budowy katedry z XVI wieku.
Literatura:
- catedralsegovia.wordpress.com
- Catedrales – 6a edición – Miguel Sobrino, Madrid; wyd. La Esfera de los Libros; 2014.