BelgiaGotykHistoryzm

Kolegiata w Dinant – Pod kontrowersyjną cebulką

Wciśnięta pomiędzy Mozę i wapienny płaskowyż z cytadelą kolegiata w Dinant (fr. Collégiale Notre-Dame de Dinant) należy do grona najpiękniejszych kościołów gotyckich Walonii. Jej elementem charakterystycznym jest cebulasta wieża, która mocno przełamuje gotycki charakter budynku, będąc przy tym wspaniałym dowodem przywiązania mieszkańców miasta do wielowiekowej tradycji. 

Częściowo zniszczone

Według legendy miejsce to już od wieków wykorzystywane było na potrzeby kultu. Gdy jednak w IV wieku przybył tu św. Maternus, rzymskie sanktuarium bogini Diany przekształcił w niewielkie oratorium. Budynek ten w VII wieku znacznie powiększono, co powiązane było ze śmiercią czczonego tu św. Perpeta (fr. Saint Perpète), biskupa Tongeres, którego kult wkrótce zaczął przyciągać do Dinant coraz większe rzesze wiernych. Kolejnym etapem było podniesienie kościoła do rangi kolegiaty w roku 934. Dokonał tego biskup Liège, Richer, powołując tym samym kapitułę świeckich kanoników. 

10 najpiękniejszych miejsc w Belgii

Przebudowany raz jeszcze w XII wieku budynek został w dużej mierze zmiażdżony przez obryw skalny, któremu towarzyszyła śmierć aż 36 wiernych. O wydarzeniu tym donosił kronikarz Barthélémy Fisen, umiejscawiając je w dniu 22 grudnia roku 1227. To właśnie ta tragedia stała się przyczyną całkowitej przebudowy świątyni, która początkowo dotyczyła części wschodniej wraz z transeptem. Korpus nawowy zaś wzniesiono nieco później, dostosowując go do XIII-wiecznych kanonów. 

Cena za opór

29 sierpnia 1466 roku stał się następną z kluczowych dat w historii kolegiaty, bo to wtedy Dinant przyszło zapłacić wysoką cenę za opór, jaki stawiało księstwu Burgundii. Wtedy to bowiem wojska przyszłego Karola Śmiałego dokonały oblężenia miasta, a kościół splądrowano, by kolejno znalazł się w płomieniach. Dzień później Dinant było już tylko polem rozległych ruin, nad którymi górowała jedynie posępna sylweta kolegiaty. Mnisi zaś schronienie znaleźli w niedalekim Huy i dopiero 4 maja roku 1472 książę Burgundii przyznał kapitule łaskę odbudowy świątyni. 

Powzięte wtedy prace trwały przez sześć lat, stanowczo drenując skarbiec doświadczonej przecież, ledwo co, kapituły. Środków więc szukano min. wśród mieszczan, mających znakomite kontakty handlowe z Anglią i Niemcami, a także sojusz ze Związkiem Hanzeatyckim. Niewielką część stanowiły też dochody ze szpitali miejskich, a także zbiórki przeprowadzone w diecezjach Liège, Tournai, Cambrai i Beauvais, do których zachęcało udzielanie odpustów. Niezwykle istotnym wśród nich był odpust przyznany przez kardynała della Rovere, przyszłego Juliusza II, przyznany 2 lipca 1487. 

Gandawa – be.gent!

Warto dodać, że główna część prac dotyczyła korpusu nawowego i rozbiórki grożących zawaleniem sklepień. Ich odbudowa przebiegała niemal aż do końca stulecia. Niestety już w roku 1554 Dinant znalazło się pod oblężeniem Francuzów, którzy celując z armat w cytadelę przynieśli kolejną serię zniszczeń. Także i po nich wkrótce nie było tu śladu, choć kościół zyskał wówczas swój znak rozpoznawczy: cebulastą kopułę, umieszczoną na mostku pomiędzy wieżami fasady zachodniej. Kiedy wszak mozolna renowacja dobiegła końca, Dinant znalazło się pod okupacją Francuzów, stacjonujących tu w latach 1675-98 oraz 1702-1703. 

Nowa seria nieszczęść

Po ustąpieniu okupantów nastał okres pokoju, a wraz z nim przyszły kolejne przebudowy kościoła. W roku 1722 kapituła, co prawda, zrezygnowała z ówcześnie panującej mody, wszak ściany oraz kolumny i tak pokryto niewielką warstwą tynku, a sklepienie wysadzono 189 gwiazdami ze złoconego drewna. Cztery lata później natomiast zbudowano nową ambonę, zaś w 1738 dokonano znacznych zmian w wystroju chóru, co kontynuowano w kolejnych latach. W roku 1764 bowiem rozebrano lektorium, a w 1773 w prezbiterium zainstalowano nowe stalle, wyrzeźbione przez braci Pierrard z Dinant. Trzy lata później po obu stronach wejścia do chóru pojawiły się zaś dwa niewielkie ołtarze z białego i czarnego marmuru. 

Zamek Gravensteen w Gandawie

Wszystko to jednak wkrótce przestało mieć znaczenie, bo wiek ten zakończyła nowa seria nieszczęść. Najpierw wybuchła rewolucja w Brabancji (kwiecień 1789), później rewolucja we Francji (lipiec 1789). Tym samym po raz trzeci kolegiata w Dinant została splądrowana. Jej ołowiane dachy przetopiono na ołów, a dzwony wywieziono do Givet. Bezcenne wyposażenie, wraz z relikwiarzem św. Perpeta, przewieziono zaś do Niemiec, skąd nigdy już nie powróciło. Okaleczony budynek w roku 1811 doczekał się pilnej renowacji, która zakładała usunięcie przypór w części południowej, a także naprawę „cebulki” oraz dachów, konserwację lektorium oraz pobielenie wnętrza. Kolejno w roku 1819 usunięto stąd chór kanoników (znajdujący się jeszcze wówczas na skrzyżowaniu naw), a w 1828 sprzedano wszystkie nagrobki z posadzki, by uporządkować wnętrze. Pomimo tych prac kościół nadal wymagał gruntownej renowacji. 

Powracająca kwestia

Ta rozpoczęła się w roku 1855, a na jej kanwie najpierw usunięto przylegające do kościoła domki, które z biegiem lat przylgnęły do niego niczym ceglane pasożyty. W ogólnym rozrachunku wszak odpowiedzialni za przemiany architekci skrupulatnie trzymali się planu przywrócenia poprzedniego stanu. Niemniej Auguste van Assche, pod pretekstem konsolidacji i pomimo protestów Królewskiej Komisji ds. Zabytków, przebudował pewne elementy budowli na nowo – w imię ujednolicenia stylu, eliminując wszelkie naleciałości niepasujące do XIII-wiecznej wizji świątyni. 

Naturalnie więc van Assche optował za usunięciem „cebulki” i zastąpieniem jej dwiema czworobocznymi iglicami, w czym popierała go Rada Miejska. Szczęśliwie Komisja ds. Zabytków sprzeciwiła się temu i zakwalifikował te prace jako niepilne, możliwe do wykonania w późniejszym terminie. Dopiero w 1903 roku kwestia ta powróciła na porządek obrad, które doprowadziły do odbudowy XVI-wiecznej „cebulki”. Prace nad trzecią restauracją kolegiaty zakończono w 1924 roku.

Bazylika Świętej Krwi w Brugii

Kolegiata w Dinant w takim stanie przetrwać miała stulecia. Tak się jednak nie stało, bo już na początku I wojny światowej, 23 sierpnia 1914 roku, została podpalona przez Niemców. W ciągu kilku godzin doprowadzono ją do stanu, w jakim pozostawili ją w 1466 roku Burgundczycy. Raz jeszcze więc trzeba było powtórzyć mozolny proces odbudowy, ponownie rezygnując z przebudowy fasady zachodniej z wysmukłymi wieżami, które dopełniłyby gotyckiego dzieła na rzecz przywrócenia kontrowersyjnej „cebulki”, która na stałe wpisała się w panoramę miasta. 

Kolegiata w Dinant

Wąska przestrzeń pomiędzy rzeką a klifem zdefiniowała wybory architektoniczne. Chociaż kolegiata w Dinant jest budowlą orientowaną, na planie krzyża łacińskiego, to jej rozmiary są raczej skromne. Ma ona bowiem zaledwie 50,5 m długości oraz 30,5 m szerokości. Wysokość nawy głównej sięga 22,5 m, a wysokość naw bocznych 13,75 m. Korpus ma zatem tylko trzy nawy i pięć przęseł, choć wyodrębniono tu nawę poprzeczną, flankowaną przez dwie boczne kaplice. W narożniku utworzonym przez południowe ramię transeptu i nawy wzniesiono zamkniętą kruchtę, pełniącą obecnie funkcję baptysterium. Całość od wschodu wieńczy chór z szerokim obejściem bez promieniście rozchodzących się kaplic. Od zachodu zaś znajduje się raczej skromna fasada, flankowana przez dwie, 70-metrowe wieże. 

Brugia – Miasto w cegle zaklęte

Wewnątrz uwagę zwraca pewna lekkość konstrukcji ze smukłymi kolumnami i eleganckim tryforium, podkreślającymi horyzontalność budynku. W tym jakże wspaniałym otoczeniu podziewać możemy min.: XV-wieczną chrzcielnicę dłuta Lamberta Arta z Namur, XVIII-wieczny obraz „Saint Perpète” Denisa-Georgesa Bayara, XVIII-wieczną ambonę Jeana Croqueta i Cornelisa Vendera Vekena czy szereg wspaniałych obrazów, z których najpiękniejsze są autorstwa XIX-wiecznego malarza, Antoine’a Wiertza.

Lektura:

Pokaż więcej
Jeśli spodobał Ci się materiał i masz ochotę, możesz postawić mi kawę. :) W końcu nic tak nie motywuje do dalszego działania… Z góry dziękuje za okazane wsparcie!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Powiązane wpisy:

Back to top button
error: Zawartość chroniona!