Zamek w Branie i hrabia Drakula

Zamek w Branie to bodaj jeden z najsłynniejszych zamków w Europie i przede wszystkim, symbol Rumunii. Rok rocznie odwiedzany jest przez rzesze turystów, które nadciągają tu w nadziei na spotkanie z legendarnym hrabią Drakulą. Wszystko to za sprawą XIX-wiecznego powieściopisarza, Brama Stokera, który prawdopodobnie osadził w nim fabułę swej fantastycznej powieści. Praktycznie wszystko, co powszechnie wiadome o bohaterze horroru, jak i o jego zamku jest fikcją literacką. Ale właściwie jakie to ma dziś znaczenie?

Ta książka przybliży Ci sylwetkę słynnego wampira:

Drakula – smok czy diabeł?

Zanim przejdziemy do zamku, wypada nakreślić postać z którą ściśle związany jest nasz wymyślony bohater. Otóż przydomek „Drakula” przylgnął do Włada Tepesa, tego historycznego, jeszcze na setki lat, nim Stoker usłyszał  o nim od swego profesora. Wład odziedziczył go po ojcu, którego przez wzgląd na zasługi i na bliskość z królem Zygmuntem Luksemburskim, uhonorowano tytułem Księcia Orderu Smoka (łac. Ordo Draconis). Elitarny zakon przyjmował w swe szeregi wyłącznie najznamienitsze i najbardziej wpływowe postaci. Wobec tego zrozumiała jest więc chęć eksponowania doń swojej przynależności.

10 najpiękniejszych miejsc w Rumunii

Ojciec naszego Drakuli, Wład II Diabeł, nakazał bicie monety na której znajdował się emblemat zakonu ze smokiem i krzyżem, co spopularyzowało jego przydomek wśród ludu. Ten sam rdzeń słów smok i diabeł, czyli drac, ewoluowały do przydomka Dracul lub Drăculea, które znamy dziś. Sadystyczne zapędy, z pewnością niezrównoważonego syna Włada II zaowocowały też innym, wysublimowanym przydomkiem, Wład Palownik. Znany w ówczesnym świecie z nabijania ludzi na pal hrabia, z pewnością nie był kojarzony wśród swego ludu ze smokiem, a głównie ze swą diabelską praktyką.

Szaszłyki na wykałaczkach

Nikczemności hospodara wołoskiego, czyli Włada Tepesa, zapisały się na zawsze. Zarówno w źródłach historycznych, jak i legendach czy podaniach na wielu szerokościach geograficznych. Spośród ogromu wymyślnych scen, niemal zgodnie uwieczniono lasy pali na których nadziewano ludzi, niczym szaszłyki na wykałaczki. Rozgłos zapewniły mu jednak nie tylko niezliczone zbrodnie, ale też wynalezienie druku przez Gutenberga. Około roku 1500 istniało aż czternaście drukowanych opowieści o wołoski łotrze. Co interesujące, spisano je w największych miastach Niemiec – Lipsku, Strasburgu, Augsburgu czy Norymberdze. Ubarwiane z czasem i mocno demonizujące relacje Sasów Siedmiogrodzkich rozprzestrzeniły się szybko na tereny niemieckojęzyczne.

Legendy o zamku w Hunedoarze

Swoją krwawą wersję historii Włada opisali też średniowieczny kronikarz Michael Beheim oraz poeta Antonio Bonfini. Nieco mniej makabryczna historia tego drugiego uświetniła Kosmografię Sebastiana Münstera, która pojawiła się w wersji łacińskiej i niemieckiej, a jej tłumaczenia na angielski i francuski zapewniły Drakuli kolejny przypływ sławy. Opowieści o Palowniku dotarły także na Ruś. Co zaskakujące, nie miały one większego związku z historiami Sasów, które bądź co bądź, potwierdzają też pisma Tureckie czy Bizantyjskie. Ruskie legendy ukazują Włada raczej jako dzielnego i roztropnego władcę, co pozwala podejrzewać, że powstały w murach klasztornych.

Krwiożercza mysz

Swoją drogą, ciekawi mnie czy znacie jakiekolwiek ze średniowiecznych legend, które spędzały sen z powiek współczesnym wołoskiemu hospodarowi. Zapewne bliższa będzie Wam historia szybującego nocą, pod postacią myszy, krwiożerczego Drakuli, niż tego który nakazał swojemu wrogowi wykopać sobie grób i uczestniczyć we własnej mszy pogrzebowej. Czy też temu, który emisariuszom sułtana nakazał przybić ich nakrycia głowy gwoźdźmi, bo nie chcieli ich przed nim ściągnąć. Albo i temu, który chcąc wybawić starców od ich trosk, zaprosił ich na wystawną ucztę, po czym zamknął ich w pomieszczeniu, które podpalił.

Ewidentnie Bram Stoker nie wiedział zbyt wiele o historycznym Drakuli Stąd też postać w jego powieści ma z nim tyle wspólnego, co nic. Właściwie chyba tylko imię Drakula się zgadza, bo nawet sam motyw wampirów nie występuje w rumuńskich podaniach.* Chociaż trzeba nadmienić, że miejsce ich pochodzenia znajduje się całkiem blisko Rumunii! Celem Stokera jednak nie była przecież powieść historyczna, a wywołanie dreszczyku grozy wobec diabelskich sił, które mogłyby zniszczyć świat. Tak więc czasy się zmieniły, ale ludzie wciąż uwielbiają się bać.

Wciąż, bo chociaż od zrobienia z Palownika wampira minęło już wiele dekad, to nadal jest on obecny w kulturze masowej. Żadna impreza z okazji Halloween nie może przecież odbyć się bez obecności wielbiciela transfuzji. Począwszy od filmów, na rumuńskich parkach tematycznych skończywszy. Jego wątpliwa w wielu miejscach obecność, stała się też idealnym wabikiem na turystów, który skutecznie działa po dziś dzień. Z pewnością słyszeliście o zamku w Hunedoarze, zamku Poenari czy domu w Sighisoarze. Sztandarowym siedliskiem wampira jest jednak słynny zamek w Branie.

Zamek w Branie i królowa Maria

Do końca nawet nie wiadomo czy znana wszystkim twierdza jest tą, w której Stoker umieścił akcję swej powieści. Dodatkowo, nawet historyczny Palownik nie zapisał się w jakiś szczególny sposób w historii tego miejsca. Wszyscy wielbiciele horrorów i legendarnej otoczki mogą więc czuć się nieco oszukani podczas wizyty w zamku. Nosi on bowiem ślady zupełnie innej historii. Niemal w każdym miejscu da się tu odczuć obecność królowej Marii, prawdziwej bohaterki z krwi i kości!

Zamek w Hunedoarze – Esencja średniowiecznej fortecy

1 grudnia 1920 roku władze miasta Rasnov przekazały zamek w Branie parze królewskiej – Ferdynandowi I i jego żonie Marii. Popadająca w stopniową ruinę twierdza zapewne nie byłaby dziś wizytówką Rumunii, gdyby nie ona. Tuż po akcie przekazania królowa zatrudniła czeskiego architekta, Karela Zdenka Límana, który tchnął w to miejsce ducha romantyzmu. Pośród wielu zmian, jakich dokonał w latach 1921/1929 pojawiły się dodatkowe dwie okrągłe wieże z klatką schodową oraz łazienkami, a także specyficzny dla zachodnioeuropejskiego gotyku, fachwerk. Bajkowa bryła zamku niestety kłóciła się z surowymi wnętrzami, które bardziej przypominały władczyni muzeum, niż wystawne apartamenty.

Twierdza Cisnadioara – Klejnot w koronie Gór Sybińskich

Niemniej trzeba podkreślić fakt doprowadzenia tu bieżącej wody, elektryczności i linii telefonicznej oraz zainstalowania windy, co było jak na owe czasy luksusem. Oprócz tego powstały także liczne budowle, których próżno dziś szukać w pobliżu zamku na skale. Pośród nich znajdował się słynny, drewniany kościół w którym po śmierci Marii, złożono jej serce.

Wcześniejsze dzieje

Zamek w Branie począł popadać w ruinę już na wiek przed tym, nim królowa przybyła mu z pomocą. Przyczyną takiego stanu było przesunięcie granicy pomiędzy Transylwanią i Wołoszczyzną, która do 1836 roku biegła nieopodal twierdzy. Jej istotą było strzeżenie granicy, jak i przejścia przez Karpaty, którego mogliby użyć Turkowie podczas ewentualnego najazdu. Najbardziej zainteresowaną stroną w powstaniu punktu obronnego byli oczywiście mieszkańcy pobliskiego Braszowa. Według dokumentu króla Ludwika I Andegaweńskiego z 19 listopada 1377 roku, dobrowolnie i bez żadnego nacisku obiecali oni wznieść na własny koszt nową fortecę.

Braszów – Miasto na granicy cywilizacji

W 1459 roku przez Bran przetoczyły się wojska Włada Tepesa, których celem był Braszów. To historyczny moment, bowiem to jedyny trop hrabiego Drakuli łączący go bezpośrednio z zamkiem. Splądrowanie miasta stało się punktem zapalnym i zaprowadziło do wystąpienia władz Braszowa o wyłączność w kwestiach użytkowania fortecy. Z pomocą przyszedł im król Węgier, Władysław II Jagiellończyk, przypisując im prawa do cytadeli na dziesięć kolejnych lat, w zamian za pożyczkę 1000 guldenów. Po upływie tego czasu król nie był w stanie oddać zaciągniętego długu, ba, powiększył go o kolejne 5300 guldenów, a Braszów uzyskał prawo do dzierżawy zamku na kolejne 25 lat. Zaciągnięta przez króla pożyczka nie została jednak nigdy spłacona, stąd zamek w Branie pozostawał w rękach braszowskich dygnitarzy aż do początku XX wieku.

Bryła zamku

Niewątpliwie najbardziej majestatyczną częścią zamku w Branie jest jego donżon. Wzniesiona na planie prostokąta wieża, ulokowana została na masywnej skale w jego północnej części. U jej szczytu powstał drewniany balkon, z którego obserwatorzy mieli świetny widok na okolicę i przede wszystkim na strzeżony przez nich trakt. Wkomponowany we wzgórze donżon przepruto sześcioma otworami strzelniczymi i zwieńczono attyką w postaci jaskółczego ogona. Tuż za nim znajduje się wzniesiona w 1622 roku Wieża Bramna, do której prowadziły drewniane schody. W XIX wieku zastąpiono je kamiennymi stopniami, które wydeptują dziś rzesze turystów w drodze na zamek.

Kościół warowny w Biertanie

Inną wybijającą się znacznie z bryły zamku jest flankująca dziedziniec, najstarsza wieża w formie walca. Położona w północno-zachodniej części budowla służyła jako skład prochu strzelniczego, dopóki nie wybuchł pod koniec XVI wieku. Po przeciwległej stronie natomiast znajduje się XVI-wieczna Wieża Wschodnia, z dwoma machikułami. To właśnie w niej ulokowane jest tajemne przejście, łączące ze sobą pierwszą i trzecią kondygnację.

Na salonach u królowej

Dostęp do królewskich apartamentów zapewnia stróżówka z północnej wieży, wiodąca wprost na zamkowy dziedziniec. W jego centrum znajduje się studnia, gdzie od 1937 roku usytuowany jest szyb windowy, łączący twierdzę z przyległym do niej parkiem. Z dziedzińca dostać się można prosto do kuchni, kaplicy księcia Mirczy oraz do rozlokowanych na pierwszym piętrze, komnat królowej. Na ich wyposażenie składają się głównie XIX-wieczne meble z elementami barokowymi, a także renesansowymi. Podczas prac w okresie międzywojennym, w Dużym Salonie odkryto wspomnianą już klatkę schodową, łączące piętro królowej Marii z piętrem trzecim. Znajduje się tam największy w całym zamku, i jeden z ulubionych królowej, Pokój Muzyczny. Oprócz niego na trzecim piętrze zbudowano loggię i udekorowany znamienitymi dla Sasów Siedmiogrodzkich, Pokój Saksoński.

Na drugim piętrze urządzono natomiast komnaty dla króla Ferdynanda, aczkolwiek sama królowa przyznała, że nie był on szczególnie zainteresowany ani samymi komnatami, ani zamkiem w ogóle. Zaobserwować możemy tu przestrzenie urządzone bez przepychu, z użyciem XIX-wiecznych mebli i transylwańskich ornamentów. Uwagę zwracają tu głównie piece z malowanymi kaflami, drewniane drzwi z Pokoju Biedermeier oraz zdobiony sufit Jadalni. Na piętrze znajduje się również niewielka wystawa broni z XIV/XVII wieku. Ostatnie, czwarte piętro przeznaczone było dla syna pary królewskiej, księcia Mikołaja. W jednym z pięciu pomieszczeń urządzono Pokój Hazardowy.

Rumunia – Informacje praktyczne (Transylwania i Bukowina)

Historia krwiożerczego wampira sprzedała się tak dobrze, że nikt już chyba nie wyobraża sobie lepszego miejsca dla niego, niż właśnie zamek w Branie. Ja z kolei odnoszę wrażenie, że władze brańskiej twierdzy raczej nie utrzymują jakichś szczególnych więzów między żywym trupem, a rezydencją królowej Marii. Mimo wszystko Stoker i jego bestie mają tutaj swój mały kącik. Przypomina on nam o tym, który rozsławił w świecie tutejszą twierdzę. Co innego dzieje się za murami zamkowymi, bowiem wampirów ci tu na pęczki. Z tegoż właśnie powodu, moją pierwszą wizytę w Branie w 2011 wspominam niezbyt dobrze. Ale przyznaję, że wiele się tu zmieniło. Czy na lepsze? Najlepiej sprawdźcie sami :)!

Praktycznie

Bran oferuje oczywiście pokaźną bazę noclegową, aczkolwiek warto zorganizować sobie taki nocleg z dużym wyprzedzeniem. Jeśli chodzi o dłuższe wypady, osobiście robię to na 4-6 miesięcy przed wyjazdem. Można wtedy trafić na naprawdę dobre okazje! Do wyszukiwania polecam niezawodny Booking.com, z którego zawsze korzystam.

Booking.com
Informacje praktyczne:
  • Godziny zwiedzania:
    • W sezonie (1 kwietnia – 30 września):
      • Poniedziałek – 12 – 18
      • Wtorek – Sobota – 9 -18
      • Ostatnie wejście możliwe jest o o 18.
    • Poza sezonem (1 października – 31 marca):
      • Poniedziałek – 12 – 16
      • Wtorek – Sobota – 9 -16
      • Ostatnie wejście możliwe jest o 16.

Lektura:

  • From Vlad the Impaler to Dracula the Vampire – Neagu Djuvara, Radu Oltean; wyd. Humanitas, 2011.*
Jeśli spodobał Ci się materiał i masz ochotę, możesz postawić mi kawę. :) W końcu nic tak nie motywuje do dalszego działania… Z góry dziękuje za okazane wsparcie!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Powiązane wpisy:

Komentarze:

  1. Wybieram się tam w te wakacje :-) pod koniec sierpnia – zobaczymy co zastanę i jakie wrażenia wywiozę

  2. Piękne miejsce i niezwykle interesujący wpis. Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości będę mogła zobaczyć na żywo „zamek Dakuli” :)

      1. Dziękuję (chociaż może nie powinnam, aby nie zapeszać) ;) Jeżeli ruszymy się w tamte strony, to będzie to pierwszym miejscem, w które zawitamy.

    1. Czyli jak? :) W opracowaniach z których korzystałem nie ma wzmianki łączącej Drakulę z zamkiem, oprócz tego że przechodził tędy do Braszowa. Poza tym do tej opinii dodałem też słowo chyba, które wyraża niepewność. Jeśli posiadasz źródła, które mówią coś innego, proszę, podaj je. Uzupełnię opis, bo nie mam moją intencją jest zakłamywanie historii. Będę niezwykle wdzięczny!

      1. Nie zrozumieliśmy się. Chodziło mi bardziej o fakt, który dobrze wyjaśnia stare powiedzenie: „kłamstwo obiegnie cały świat, zanim prawda zdąży włożyć buty.”

        1. Masz rację, nie zrozumieliśmy się i ciężko dyskutować o czymkolwiek bez konkretów. Niemniej dziękuję za opinię. Pozdrawiam, Darek.

  3. O matko ale czad! Chciałabym spędzić choć jedną nockę w takim zamczysku Drakuli :-) To dopiero muszą być emocje! Btw. świetny post :-)

    1. Ja też myslałem o spędzeniu tu nocy i właściwie taka możliwość jest wyłącznie podczas Halloween ;) Także nic straconego, hrabia Drakula tylko czeka na świeżą krew. Dzięki!

    1. Może nie obowiązkowo, ale jeśli będzie w pobliżu, to jak najbardziej polecam :) Najlepiej rankiem, kiedy nie ma w nim takich tłumów. Chociaż na przykład poza sezonem wakacyjnym zamek w Branie nie jest już tak mocno oblegany. W każdym razie, samych pozytywnych wrażeń życzę!

  4. Ależ wyczerpujący wpis! Uwielbiam zamki z historia (a nich tam nawet będzie zmyślona), legendy i opowieści. Czytałam z ciekawością, dzięki :)

    1. Historie i legendy tworzą takie miejsca, więc wcale się nie dziwię. Nawet w Branie można się zakochać! Dzięki za miłe słowa Ewa ;)

  5. Byłam tam w zeszłym roku :) Na szczęście poza sezonem, więc nie było jakiś wielkich tłumów, głównie wycieczki szkolne. Lubiącym nocleg pod namiotem polecam camping Vampire :D

    1. I właśnie wyjazdy poza sezonem są chyba najlepszą opcją na zobaczenie tego miejsca. Ja mam wielką ochotę wybrać się tam w okresie Halloween :) Musi być tam dość klimatycznie, zwłaszcza że Rumunia jesienią prezentuje się niezwykle barwnie!

Back to top button
error: Zawartość chroniona!